sobota, 23 sierpnia 2014

Libster Blog Award

Zostałam nominowana do Libster Blog Award. Nominowała mnie

,Nominacja do Liebster Blog Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za ,,dobrze wykonaną robotę''. Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował''.

Pytania, które otrzymałam:
1. Twój ulubiony kolor?
Niebieski
2.Skąd pomysł na bloga?
Szczerze mówiąc, to nie wiem. Byłam po prostu ciekawa jakie byłyby dzieci Aragorna i Arweny, więc sama je "stworzyłam".
3.Co wolisz, psa czy konia?
Sama nie wiem... Z psami miałam więcej do czynienia.
4. Gdzie chciałabyś/chciałbyś zamieszkać?
W Śródziemiu, ale to trochę nierealne ;)
5. Książka, czy e-book?
Zdecydowanie książka.
6.Twoja ulubiona piosenka?
Trudne pytanie.. I see fire i Into the West.
7. Co robisz w wolnym czasie?
Czytam, piszę blogi.
8. Twój najgorszy prezent na Święta?
Nie pamiętam takich.
9. Twój ulubiony serial?
Hmm... Ciężko wybrać.
10. Twoja ulubiona pora roku?
Wiosna.
11. .Co byś robiła/robił gdybyś przez jeden dzień panowała nad jakimś królestwem?
Pewnie chciałabym je jak najlepiej poznać.



Nominowani przeze mnie:

1. Nimrodel z Legolas history
2. Jenny z Zwiadowcy: Wieczny Araluen. By Jenny
3. W przyszłości
4. W przyszłości
5.-| |-
6.-| |-
7.-| |-
8.-| |-
9.-| |-
10.-| |-
11.-| |-


Moje pytania:
1.Ulubiony bohater filmowy/ książkowy?
2. Gdybyście mogli być jakimś bohaterem literackim, kim byście byli?
3. Ulubiony przedmiot w szkole?
4. Masz zwierzaka?
5. Skąd wziął się pomysł na opowiadanie?
6. Ulubiony aktor?
7. Ulubiona aktorka?
8. Opisz siebie w trzech słowach.
9.Umiesz mówić w języku obcym?
10. Wymarzone miejsce na wakacje?
11. Jaką pogodę wolisz? Słoneczną, czy deszczową?


Rozdział VI



Lissuin

   Gospoda, w której się zatrzymali znajdowała się nieco na uboczu, co nie przeszkadzało ludziom często do niej zaglądać. Ludzie wymieniali się w niej plotkami, jedli, pili i odpoczywali po dniu ciężkiej pracy. Lissuin i Leod usiedli w kącie i przysłuchiwali się rozmowom. A można się z nich było wiele dowiedzieć. Miejscowość  leżała poza głównymi traktami i rzadko zaglądali tu wysłannicy króla. Toteż ludzie nie bojąc się kary aż zbyt swobodnie wyrażali swoje zdanie na temat króla i polityki w państwie używając przy tym słów, których nie przystoi wypowiadać w obecności księżniczki.
- Podobno następca tronu uciekł z kraju- zaczęła jakaś kobieta, która w piciu niemal nie ustępowała swojemu na wpół przytomnemu mężowi.
- Tak, nie mógł wytrzymać w towarzystwie wiecznie opędzającej się od adoratorów głupiutkiej siostry!- Dodała jej towarzyszka.
   Lissuin pewnie w tej chwili wstałaby i wzięła sprawy we własne ręce, gdyby do gospody nie weszła osoba, którą rozpoznałaby i po stu latach.
- To on- szepnęła do Leoda.
- Pamiętam go. Kręcił się po całym mieście, jakby nie mógł znaleźć sobie miejsca. Wszędzie musiał zaglądnąć. Raz czy dwa powstrzymałem go, gdy chciał zaglądać ludziom do domów. Tłumaczył się wtedy, że pasjonuje go architektura naszego miasta.
- Jak ma na imię?
- Myślisz, że pamiętam imiona wszystkich podróżnych, których upomniałem?
- Nie pytam cię o imiona wszystkich podróżnych, tylko o jego.
- Chyba przedstawiał się jako Agarwaen. To oznacza „splamiony krwią”, prawda?
- Niezwykle trafne imię. Rodzice musieli być jasnowidzami- powiedziała ponuro Lissuin, przyglądając się ostrożnie młodzieńcowi, który teraz rozmawiał właścicielem gospody. Nagle wydarzyły się dwie rzeczy: Agarwaen zobaczył Lissuin, po czym rzucił się do ucieczki. Nie minęła minuta, a było słychać, jak odjeżdża. Leod pojechał za nim, nie czekając na Lissuin.
- Jest głupi- rzucił, kiedy go dogoniła.- Jedzie do Minas Tirith.
- To jakiś podstęp.  Jestem tego pewna.

Elros

  - To na pewno dobry pomysł?
Elros stał przed orłem, który cierpliwie czekał, aż książę na niego wsiądzie.
- Kilkanaście lat temu nie miałeś z tym problemu- zauważyła złośliwie Miriel, która przyniosła Nimrodel lek dla Idril.
- Wtedy byłem dzieckiem, byłem daleko od domu i nie widziałem, czym grozi upadek z wysokości lotu orła.
- I takiego cię wolałam- rzuciła Nimrodel, po czym oddaliła się do męża i córki.
   Elros w końcu przełamał strach i wyruszyli w drogę. W chwili, gdy Lissuin i Leod pędzili za Agarwaenem, Nimrodel i Elros znajdowali się nad krajem hobbitów . Elros zauważył, że elfka jest milcząca i ze smutkiem wpatruje się w krajobraz pod nimi. Czasem na jej twarzy zagościł blady uśmiech, gdy mijali jakieś znajome miejsce. Następnego dnia minęli Góry Mgliste i znaleźli się nad Lórien.
- Lećcie wyżej- poleciła ptakom zdławionym głosem. Kiedy znaleźli się ponad chmurami odetchnęła z ulgą.- To za dużo jak na jeden raz- wyjaśniła zdziwionemu Elrosowi.- Odżywa we mnie tyle wspomnień…

Lissuin

  - Zgubiliśmy go- oświadczył Leod następnego dnia o świcie.
- Wiedziałam, że to podstęp!
- Jedźmy dalej. Może po prostu zatrzymał się gdzieś na noc.
- Nie ma szans. Jechaliśmy za nim całą noc- odpowiedziała księżniczka zasłaniając usta dłonią, by stłumić ziewanie.
- W takim razie może zawróćmy? Może skręcił gdzieś po drodze?
   Przypuszczenia Leoda okazały się słuszne. Kilka mil wcześniej od drogi odchodziła wąska ścieżka, na której widniały świeże ślady. Jechali nią cały dzień, aż w końcu znaleźli się na trakcie wiodącym do Minas Tirith. W dali widać już było miasto.
- I co teraz?
- To chyba oczywiste, Liss. Jedziemy do miasta. Jesteś zmęczona.
- Chyba masz rację- odpowiedziała Lissuin zdając sobie sprawę, ze jeszcze chwila, a zaśnie w siodle.

Nimrodel

  Wraz z zachodem słońca byli na miejscu. Nie chcąc rzucać się w oczy, orły zostawiły ich na dachu. Nimrodel zwinnie z niego zeskoczyła i nie czekając  na zsuwającego się powoi Elrosa ruszyła do wejścia.
- Trafisz sama?
- Nie rozśmieszaj mnie!
  Gdy tylko znalazła się korytarzu prowadzącym do królewskich komnat usłyszała odbijający się echem od ścian płacz. Zaczęła biec. Służba przystawała zdziwiona. Ktoś czasem zawołał za nią, ale Nimrodel ani myślała się zatrzymać.

Eldarion

  - To.. to już koniec- wyjąkała Almiel- Nic więcej nie mogę już zrobić.
Aerina wzięła od niej córkę i razem z nią przytuliła się do Eldariona. Idril posiniała na twarzy nie mogąc wziąć oddechu.
- Za chwilę ci ulży, kochanie- szepnęła Aerina, łykając  łzy.
  Rączki Idril zaczęły bezwładnie opadać, małe ciałko wiotczało. W końcu Idril utkwiła wystraszony wzrok w uchylonych drzwiach. Eldarion i Aerina spojrzeli w tamtą stronę i ze zdziwieniem zobaczyli postać w granatowym płaszczu, z kapturem naciągniętym na twarz. Stanął przed Aeriną, w każdej chwili gotowy odeprzeć atak. Wtedy stojąca w drzwiach osoba odsłoniła twarz…


_____________________________________________________________
   Pam pam pam… (dramatyczna muzyka). Rozdział dodany wcześniej, niż myślałam. Wena mnie zaskoczyła podczas dość nudnego wczorajszego przedpołudnia i w ten sposób macie przed sobą nowy rozdział z dedykacją dla Agnieszki (Nimrodel) :*
   I jeszcze jedna dość istotna rzecz: pojawi się jeszcze jeden rozdział, potem epilog, a potem.. Potem się zobaczy, co dalej. Na pewno ruszą Opowieści z Narnii w moim wykonaniu i Give me love.
    Nie obiecuję, że będzie jak w poprzednim roku szkolnym, tzn. rozdział mniej więcej co tydzień. Wszystko zależy od nauczycieli z LO ;)

poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Rozdział V



Elros
   Stał tam jeszcze przez jakiś czas, jak wszyscy zdziwiony zachowaniem Nimrodel. Po chwili bez słowa wyszedł z altany. Elrohir dogonił go, kiedy był już blisko plaży.
- Gdzie się wybierasz?
- Do domu. Z lekami, czy bez… Co za różnica?
- Spora.
- Ale Nimrodel mi nie pomoże.
- Nim ma ostatnio… Wahania  nastroju. Potrafi zdenerwować się i ochłonąć w przeciągu minuty. Dużo w niej jeszcze ludzkiej natury, chociaż Miriel twierdzi, że nie o to chodzi. Ale mniejsza z tym. Nie obwiniaj jej. Wszystko się jeszcze ułoży.
- Oczywiście- odparł Elros z posępną miną.
Nimrodel
   - Nie mam ochoty na rozmowy- powiedziała, kiedy tylko usłyszała czyjeś kroki na piasku. Mimo to Amroth usiadł obok i objął ją ramieniem.
- Jak się udał zjazd rodzinny?
- To nie jest zabawne.
- Odmówiłaś, prawda? Nimloth powiedziała, że jesteś wściekła.
- Ty byś nie był?
- Nie wiem. Mój bratanek nie jest człowiekiem.
- Ale mój jest. Co pomyśli Eldarion, kiedy dowie się, że odmówiłam?
- Nim, on też ma dzieci. Zrozumie, że nie mogłaś się narażać. Wie, że nie możesz teraz opuścić Nimloth.
- Ale nasze dzieci nie umierają! Nie musimy się zastanawiać, czy dożyją jutra!
Mówiąc to zerwała się z miejsca i ruszyła przed siebie. Amroth zawołał za nią:
- Dzieci?- Był szczęśliwy. Słyszała to w jego głosie. Nie do końca tak chciała mu to powiedzieć.
- Tak- odpowiedziała, podchodząc do niego.- Dzieci.
Lissuin
   - Pani, jesteś tam?- Leod kolejny raz rzucił kawałkiem drewna w okno Lissuin. Właśnie schylał się po kolejny, kiedy usłyszał że okno się otwiera, a ktoś z cichym jękiem wpada krzewy róż rosnące pod oknem.
- Pani, nic ci nie jest?
- Jeszcze raz usłyszę od ciebie ”pani”, a nie odczekasz jutra!
- Dobrze, przepraszam pani… Lissuin. Co konkretnie masz zamiar zrobić?
- Chcę znaleźć tego głupca, który ośmielił się podnieść rękę na Idril.
- Jakieś pomysły?
- Właśnie na tym polega problem. Nie wiem, od czego zacząć.
- Wiesz może skąd był?
- Mieszkał gdzieś na Pograniczu.
- Na którym?
- Z Haradem. Jedziemy.
- Jakie my? Zostajesz, Wasza Wysokość. Nie chcę przesiedzieć kilkunastu lat w więzieniu za uprowadzenie księżniczki.
- Przecież jadę z tobą z własnej woli!
- Nie każdy tak to odbierze.
-Nie ma mowy! Nie zostawisz mnie tu!
- Nie krzycz, bo niedługo nigdzie nie pojedziemy- powiedział, zatykając jej usta ręką.
   Odepchnęła jego rękę i poszła w stronę stajni, gdzie bez słowa osiodłała swojego konia. Zajął się tym samym i po chwili ruszyli w drogę. Chłopak miał zmartwioną minę.
- Jak przejedziemy obok strażników? Mnie przepuszczą, ale może się okazać, że ty będziesz musiała zawrócić.
- To nie problem- mówiąc to skręciła nagle w boczną uliczkę.- Kawałek dalej jest wyrwa w murze. Chyba jeszcze z czasów Wojny o Pierścień.  Jest mała, trzeba się schylać, aby przez nią przejść.
   Po chwili byli na miejscu. Było to na tyłach jakiegoś domu. Za murem był las porastający w tym miejscu Mindolluinę. Księżniczka schyliła się i ostrożnie prowadząc za sobą konia, wyszła poza miasto. Tak samo zrobił Leod.
- Ruszajmy. Rano musimy być już daleko.
  Kiedy wzeszło słońce, Lissuin i Leod byli daleko poza granicami Pelennoru. Nie wiedzieli, że osoba, której szukają podąża ich śladem…
Eldarion
   - Dziękuję. Możesz odejść- król odprawił zwiadowcę i spojrzał na strażnika przy wejściu wzrokiem mającym mówić: „Ilu ich tam jeszcze?” Mężczyzna uśmiechnął się i wyprostował pięć palców, po czym, dziesiąty już chyba raz, otworzył drzwi. W pomieszczeniu pokazał się kolejny zwiadowca przynoszący te same wieści. W państwie coś zaczęło się dziać. Wzrosła liczba kradzieży. Podróżni padali ofiarą przemocy, zwłaszcza, gdy podróżowali słabo uczęszczanymi traktami. Co raz więcej było otruć, ludzie umierali w niewyjaśnionych okolicznościach. To wszystko napawało lękiem, a zaczęło się w dniu narodzin Idril. Wtedy dostał pierwsze niepokojące wieści, ale zignorował je, bo godzinę później urodziła się mu trzecia córka.
- Witaj tato!- przez salę biegła do niego Nimrodel, dziewczyna o brązowych włosach i niebieskich oczach. Była wysoka, wyższa od starszej o trzy lata Liss i bardziej opanowana.
   Właśnie, Liss. Wyglądało na to, że jego dzieci podejmują działania co do niedoszłego zabójcy Idril na własną rękę. Króla pocieszał fakt, że był z nią Leod, w gruncie rzeczy niegłupi chłopak.
- Witaj córeczko.
- Co z Idril?
- Skąd wiesz?
- Wieści szybko się rozchodzą- odparła smutno.- Mogę ją zobaczyć?
- Chyba jest w ogrodzie z mamą i Almiel.
- Almiel?
- Długa historia.
- Przepadam za takimi- uśmiechnęła się księżniczka, ale gdy ojciec skończył, była bliska płaczu.- Czy on oszalał?!
- Wszyscy zadajemy sobie to pytanie.
- Nie przypuszczałam, że porwie się na coś takiego. Mimo, że mu zakazałeś!
   Nimrodel, jak wszyscy była zszokowana czynem brata.
- Gdzie jest Liss?
- Poszła wziąć przykład z Elrosa.
- Co im odbiło?
Nie doczekała się odpowiedzi, bo doszli do ogrodów i Nimrodel poszła przywitać się z matką. Potem wzięła na ręce Idril. Dziewczynka wpatrywała się w nią dużymi brązowymi oczami, które przy wychudzonej buzi wyglądały niemal nienaturalnie.
- Jest podobna do ciebie, tato.
   Eldarion zdał sobie sprawę, że mimo iż Idril ma już miesiąc, nie przyjrzał się jej dokładnie, bo zawsze widział w córeczce zwijając się z bólu maleństwo. Teraz zauważył, ze mała ma jasne włoski, a kształt jej oczu przypomina jego. Miała poważne spojrzenie, o ile miesięczne dziecko może takie mieć. Dziecko Eldarów… Przemknęło mu przez myśl.

Elros
   Nim minęło południe, był gotowy do drogi. Już miał zepchnąć łódź do wody, kiedy poczuł czyjąś dłoń na ramieniu. Stanął oko w oko z Nimrodel.
- Odczekaj jeszcze jeden dzień. Odpocznij.
- Nie. Chcę być przy Idril, kiedy… Kiedy Almiel już nie zdoła utrzymać jej przy życiu.
- Poczekaj do jutra. Wtedy wyruszymy razem.
Elros zaniemówił z wrażenia.
- Czemu zmieniłaś zdanie?
- Wiem, jak to jest mieć kogoś z rodzeństwa na łożu śmierci. I wiem, jak to jest bać się swoje dziecko. Przedtem odmówiłam ci, bo nie chciałam narażać mojego maleństwa. Ale potem zdałam sobie sprawę, że przecież to ono, a nie Idril mogło być chore. Po za tym myślę, że za kilka lat wytknęłoby mi, że pozwoliłam jego kuzynce umrzeć.
- Dziękuję, Nim- powiedział oszołomiony Elros.


__________________________________________
Wreszcie udało mi się napisać ten rozdział. Lepiej późno, niż wcale, prawda?
Rozdział z dedykacją dla Oli ;)